Telematyka to złożony temat i naprawdę nie musisz się na nim znać, aby być w stanie wykorzystać możliwości używanego systemu w zadowalającym cię procencie. Jak jednak nie nabrać się na rozwiązanie, z którego z czasem wypłynie więcej problemów, niż korzyści?
Myślisz o zainwestowaniu w telematykę dla swojej floty, ale odstrasza cię fakt, że nie masz o tym pojęcia? Google pokazał mnóstwo firm i propozycji, wszystkie wyglądają na pierwszy rzut oka podobnie i nie wiesz jak się za to zabrać? Podpowiadamy, o co powinieneś zapytać przyszłego dostawcę systemu telematycznego dla twojej firmy i jakie odpowiedzi powinieneś uznać za satysfakcjonujące.
1. Regionalizacja, czyli dokąd ja właściwie dzwonię?
Twoja firma, choć ma zapewne zakusy na bycie przedsiębiorstwem o zasięgu kontynentalnym lub nawet światowym, ma przecież konkretną lokalizację. Twoi pracownicy – zarówno kierowcy, jak i spedytorzy czy dyspozytorzy – pochodzą z konkretnego kraju i mówią w konkretnym języku. Jeśli czytasz ten artykuł, to twoja firma najpewniej funkcjonuje na rynku polskim. Potrzebujesz zatem systemu telematycznego, który komunikuje się z twoimi pracownikami po polsku. Ale to nie wszystko. Kwestia regionalizacji ma jeszcze dwa bardzo ważne aspekty.
Po pierwsze – support w języku polskim. Kiedy coś się zepsuje, kiedy wystąpi problem techniczny lub po prostu twoi pracownicy pogubią się w obsłudze, nie chciałbyś przecież przebijać się przez maile i telefony w egzotycznym języku. Pomoc w twoim języku to podstawa. Dzięki temu szybko wyjaśnisz kłopot i uzyskasz niezbędne wsparcie techniczne zamiast jeszcze większej ilości nikomu niepotrzebnych problemów.
Kolejna sprawa to przedstawicielstwo na miejscu. Co w przypadku, kiedy postanowisz rozbudować flotę albo pojawi się potrzeba korekty faktur? Jeśli twój dostawca ma przedstawicielstwo w twoim kraju, nie jest to problem. Szybki telefon lub mail i po sprawie. Możecie też spotkać się i sprawnie znaleźć najodpowiedniejsze rozwiązanie dla twoich potrzeb. Wiemy, że w XXI wieku wszystko można zrobić przez Internet, ale jednocześnie wierzymy, że czasami spotkanie twarzą w twarz i mała burza mózgów są skuteczniejsze niż najdłuższe telekonferencje z przedstawicielami z drugiego końca świata.